W ubiegły weekend wybraliśmy się do Cotswolds. Jest to pasmo wzgórz wapiennych (taka nasza Jura) w południowo- środkowej Anglii. Dla nas jakieś półtorej godziny jazdy. Rejon ten składa się z wielu przecudnych miasteczek czy wsi. Jest dużo kamienia, jest dużo zieleni i owiec! Wydaje Ci się, ze nie wiesz o czym piszę? Nic bardziej mylnego! Jestem przekonana, że widziałaś/eś film The Holiday. Gdzie dwie babki (Cameron Diaz i Kate Winslet) zamieniły się chatami, by uciec od swojego życia. Świta Ci w głowie? To dobrze. No więc ten domek z kamienia, gdzie Cameron uporczywie walczyła z kominkiem – to nic innego jak Cotswolds.

Gdy przyjechaliśmy do pierwszego miasteczka, oszalałam! Chciałam uwiecznić na zdjęciu każdy kamyczek, każdy dom czy wszelakie habazie. Podziwiam mojego męża, za żelazną cierpliwość (dobry gen po mamusi), zwłaszcza w pierwszej godzinie po naszym przyjeździe.

Niestety są też wady! Miasteczka te są małe, drogi ciasne a miejsca na auta niewiele. Jak się możesz domyślać, te pińcet lat temu nikt nie myślał, że kiedyś będzie to turystyczne miejsce, a na dodatek ktoś zamieni konie na silnik. Nastaw się na cierpliwość w szukaniu miejsca do zaparkowania, a nóż trafi Ci się miejsce jak ślepej q… (niestety nie mogę dokończyć mojego zmodyfikowanego powiedzenia, bo w ciągu najbliższej godziny dostałabym odznakę niekulturalnego babiszcza). Wracając do Cotswolds – zobaczyliśmy tylko dwie wioski/miasta: Burford i Burton on the Water. Są one położone w odległości paru kilometrów od siebie (jak wszystko w Cotswolds). Zrobiliśmy jednak jeden podstawowy błąd- pojechaliśmy w niedzielę i na dodatek – po południu. Szczyt zatłoczenia WSZĘDZIE, wqrw na brak miejsc do zaparkowania i atencyjne głośne bąbelki.

Burford

Cudnie! Centrum miasta znajduje się w dolinie, wzdłuż głównej drogi. Problem z miejscami parkingowymi. Piękny stary kościół, zachwycające budowle i dużo zieleni. Zobacz!

Po drodze do kolejnego miasteczka zatrzymaliśmy się w polu. Zalały mnie wspomnienia z dzieciństwa, gdzie każdego lata odwiedzałam swoich dziadków w okresie żniw. Cudowne czasy. Co znalazłam na polu, oprócz słomy? BŁOGĄ, NAJPIĘKNIEJSZĄ CISZĘ <3

Burton on the Water

Zakochałabym się z miejsca, gdyby nie te tłumy ludzi. Plusy były takie, że łatwo znaleźliśmy olbrzymi parking (5 min od centrum), który jest darmowy każdego dnia od godziny 15. Miejsce jest bardzo urokliwe, przez środek miasteczka ciągnie się bardzo płytka rzeczka (o głębokości max 30 cm), nad którą poprowadzone są kamienne kładki. Jest dużo zieleni! W niedzielę, mieliśmy przepiękną pogodę. Było ciepło i słonecznie. Jakie było nasze rozczarowanie, kiedy na miejscu odkryliśmy miliony takich jak my. Na tak wąskich ścieżkach i dość małej przestrzeni, taka ilość ludzi zaczyna być problematyczna. Hałas i przeciskanie się miedzy innymi, odebrało niestety dużo temu miejscu.

Pocieszyliśmy się fantastycznymi lodami, a później odwiedziliśmy The Cornish Bakery (polecam). Kupiliśmy tam pyszny gluten na wynos i wciągneliśmy go ze smakiem na trawie obok rzeczki. Zmęczeni wszechobecnymi krzykami, postanowiliśmy odbić w jakieś boczne uliczki. Nie mogliśmy uwierzyć, cisza jak na polu. Bez tłumów, bez wrzasków. My, spokój i normalne życie mieszkańców – zdecydowanie polecam. Mimo tego wszystkiego podobało nam się na tyle, że postanowiliśmy tam wrócić jeszcze raz, ale tym razem nie w weekend.

Na dokładkę, fotografia uliczna.

Co myślisz o Cotswolds? Podoba Cię, lepiej niż w filmie, a może już się pakujesz na wycieczkę? Daj znać:) My na pewno tam wrócimy! Ściskam okrutnie mocno. Sylwia

P.S Zdjęcia : Sony Alpha 6500, obiektyw 50mm 1.8.