Hamak. Winko. Cycki. Pot. Relaks. Witamina D. Czyli jUKeje odwiedziło LATO!

To niesamowity czas, który przychodzi gdy nadzieja, tak ta co umiera ostatnia – odchodzi. To czas kiedy zapach ślimaków zostaje wyparty przez zapachy barbecue (grilla), to czas kiedy Brytyjczycy wyciągają zestawy niekończących się letnich japonek i chowają te, przeznaczone na wiosnę – noszone razem z puchówką. To czas kiedy w sklepach dochodzi do bójek – bo na półce zostało ostatnie proseczko czy karton lagera. To czas kiedy próbujesz znaleźć aplikację, która pokaże ci gdzie możesz kupić jeszcze lód w kostkach. To czas kiedy chowasz wszelakie rozświetlacze (dzięki którym podobno wyglądasz młodziej). Latem je chowasz bo latem wchodzi on – pot! Cycki się pocą = cycki się świecą, buzia się świeci. Wszystko się świeci. Natomiast połączenie dupa + pot + siedzenie = super glue. Wstając masz bolesne wrażenie, że ty i twoja skóra to już nie jedność.

Lato na wyspach to czas kiedy wracasz z pracy otwierasz wino ze swoim hamakiem. Chwilę później stajesz się atrakcją dla swoich sąsiadów uprawiając niechciane alkoholowe akrobacje na hamaku. To również czas kiedy cieszysz się, że jest ciepło, ale dołączasz do grupowego marudzenia z innymi – że jednak jest za ciepło. To czas kiedy zazdrościsz, jak słyszysz, że dzieciaki z sąsiedztwa mają basen, a tobie pozostaje miska na pranie z Ikea wypełniona wodą. To też czas kiedy w sklepach są wieczne kolejki po artykuły pierwszej potrzeby: rozpałka do grilla, węgiel drzewny, kiełbaski, piwo, winko, lód. To czas kiedy nie chce ci się nic robić w domu – bo na dworze jest lepiej i oddajesz się czytaniu czy tez najpiękniejszemu nic nierobieniu. To też czas kiedy czeka cię zapierdol w ogrodzie, bo mimo tego, że po zimie na swoim trawniku nie znajdujesz kup psiarni z całego sąsiedztwa to i tak jest co robić. To czas kiedy łazisz w bieliźnie po własnym ogrodzie i masz wywalone, że twój ogród łączy się z sześcioma innymi.

To czas kiedy masz ochotę zaszaleć i chardonnay zamienić na sauvignon blanc czy pinot grigio. To czas kiedy zachwycasz się, że coś pięknego wyrosło ci w donicach – mimo tego, że nic nie sadziłeś_aś. To czas kiedy chodzisz do knajp, bo ogródki zaczęły być otwarte. To czas kiedy cieszysz się z tego, że słońce naparza ci w twarz o poranku- bo wiesz, że gdy wyjdziesz na zewnątrz, faktycznie będzie ciepło. To czas kiedy twoja odwieczna suplementacja witaminy D zaczyna być wspierana przez naturę. To czas kiedy się wkurwiasz, bo nie masz się w co ubrać, a we wszystkim czym się czujesz dobrze – jest ci za gorąco. To czas kiedy alergia na pyłki może ci zrobić z nosa jesień średniowiecza, ale to też czas kiedy jest tak zielono, że masz wrażenie, że za rogiem mieszka hobbit.

To też czas kiedy leżysz pod palmą i jakby nie było, jesteś na wyspie.

Pozdrowienia z tej chwilowo nie deszczowej, słonecznej Anglii!

Sylwia

P.S. Po więcej historii na żywo zapraszam na swój Instagram : suchankowa (kliknij tu)