Kiedy skontaktowały się ze mną dziewczyny w sprawie spotkania klasowego (chodziło o ekipę z podstawówki) to moją pierwszą reakcją była ekscytacja! Pomyślałam, że to wspaniały pomysł i oczywiście jestem za. Początkowo nie mogłam się doczekać, miotała mną ciekawość, bo przecież nie widziałam tych ludzi masę czasu! Tylko z nielicznymi mam stały kontakt, a niektórych widzę czasem na social-mediach.  Im bliżej spotkania tym moje nastawienie się zmieniało na zdecydowanie mniej przyjazne. Tydzień przed, przyznam,że nie chciałam tam się zjawić, ale głupio mi było zdezerterować bo przecież całe spotkanie zostało przesunięte o kilka miesięcy wcześniej speszal for mi. Kilka dni przed byłam pochłonięta innymi sprawami na tyle, że nie miałam czasu rozmyślać o sobocie, a w dniu wydarzenia starałam się myśleć pozytywnie i zamknąć wszystkie negatywne myśli w najciemniejszym zakątku swojego ciała ( i nie chodzi mi tu o duszę). Przyszedł wyczekiwany czas. Jak każda szanująca się pańcia z jUKej miałam swojego osobistego szofera, który odstawił mnie pod lokal, a nawet wypił ze mną później niskoalkoholowy trunek. Zaczęło się… i skończyło się.  

Pewnie zastanawiacie się, jak wrażenia?

– nie polecam tego robić TAK PÓŹNO, BYŁO FANTASTYCZNIE!!!

img_4859

Sobota : z szacunku dla ludzi, których nie widziałam lata a spędziłam w jednym pomieszczeniu dobrą część swojego życia – postanowiłam, że wezmę prysznic. Ba! A nawet wydepiluję wąskiego (wąsa) – tak się szarpnęłam. Strzeliłam sobie taką gładź na pysk, że nie jeden murarz wysłał by mi mentalny szacuneczek za dobrą robotę. Zwłaszcza, że usłyszałam od kolegów, że ja to się nawet nie maluję. Nie jestem pewna czy byli oni wiarygodni, czy mój mejkap noł mejkap był tak zajebisty, że męskie oko wpadło w pułapkę i go nie zauważyło. Czy najbardziej prawdopodobna wersja – whisky moja żono la lalalala…

Czas spędzony z nimi był absolutnie fenomenalny! Nie było się  czego bać. Pamiętajcie, że ludzie się zmieniają i jeśli ktoś w podstawówce był według was totalnym patafianem, kasztanem, nudziarzem czy chodzącą wredotą, to teraz może być chodzącą cudownością.

Z wielkim zaciekawieniem słuchałam jak potoczyło się życie każdej obecnej tam osoby, gdzie wylądowali, co robią i jakimi ludźmi się stali. Wielu z nich pomaga ratować ludzkie życie, za wszelką cenę i niejednokrotnie mimo okropnych okoliczności. Pomagają leczyć ciało jak i duszę. Opiekują się i starają wychowywać jak najlepiej nieswoje dzieci. Mają własne dzieci i są dla nich całym światem. Zajmują wysokie stanowiska i muszą zarządzać innymi ludźmi. Mają własne firmy, działalności i są panami własnego życia. Studiują, studiowali, nie będą. Budują, stawiają domy, biorą kredyty, remontują, płytkują. Podróżują, zwiedzają, oglądają, wspinają się na szczyty bez użycia windy.  Wszyscy żyją pełną piersią i chcą żyć!

img_4782

To było naprawdę niesamowite doświadczenie i na samą myśl pysk mi się uśmiecha☺ Nikt nie ściemniał, nikt się nie bał powiedzieć, że coś nie jest super idealne albo, że jest. A co najważniejsze – nikt nie oceniał. Jestem naprawdę dumna, że wyrośliśmy na porządnych ludzi i każdy jest szczęśliwy w miejscu w którym się znalazł. Sama impreza była idealna w swojej nieidealności! Po po co wielkie bale, po co strojne suknie i zastawiony stół. Liczą się ludzie, bariery pomaga przełamać winko a w ostateczności garaż przypomina nam o naszej młodości, która dalej trwa, ale na innym poziomie.

img_4894

Buźka.

0 komentarzy

  1. Super, że udało wam się spotkać i że wyszło tak pozytywnie. Ja mam na odwrót – kiedy usłyszałam, że ma być spotkanie klasowe, miałam wielką niechęć. Ostatecznie i tak się nie odbyło, więc nie wiem czy z czasem nabrałabym na nie ochoty ;D

    1. Wydaje mi się, że często wygrywa strach. Pamiętamy tych ludzi jacy kiedyś byli a niekoniecznie byli kiedyś naszymi ulubieńcami. Rownież strach przed ocenianiem, myśli, że może nasze życie wypadnie za blado w porównaniu z innymi. A tak naprawdę nie ma się czego bać! Po spotkaniu dowiedziałam się, że każdy miał takie same obawy ! Zniknęły po pierwszej lampce wina 🙂